Jajecznica – potrawa tak prosta, a przez każdego przyrządzana nieco inaczej. Ja sama przechodziłam przez wiele etapów „jaką lubię/robię jajecznicę”, aktualnie zatrzymało mi się na jajecznicy „na miękko”. Charakteryzuje się ona ściętym białkiem i płynnym żółtkiem. Pośród wszystkich śniadań świata jajecznica wygrywa mój konkurs na śniadanie, syci na długo, smakuje chyba zawsze (czy tylko ja mam smakowe nastroje i widzimisie? a nakarmiona nie według widzimisia pozostaję głodna?), jest szybka w przygotowaniu, przy mojej niechęci do nabiałów pozwala mi na nie pilnowanie swego jadłospisu z wegańską precyzją. Co na śniadanie? Jajora!
Składniki (na 2 porcje):
4 jaja (spore lub średnie, jeśli są malutkie to 5 a nawet 6 jaj, oznaczone cyfra 0 lub 1, czyli od kur z wolnego wybiegu lub chowu ekologicznego)
garść kurek
cebula (niewielka sztuka)
sól, pieprz
olej lub masło (tak, wiem, brzmi jak herezja, niektórzy gromami z nieba rzucali gdy zabierałam się do smażenia jajecznicy na oleju, ale później sami to praktykowali)
Kurki myjemy lub rozmrażamy, kroimy (mniejsze sztuki zostawiając w całości). Cebulę kroimy w kostkę, większą lub mniejszą – wedle uznania. Na oleju lub maśle zmieszanym z olejem (jeśli chcecie maślanego posmaku proponuję i tak dodać nieco oleju) podsmażamy cebulę z kurkami. Całość solimy – solidna szczypta soli wystarczy i zmniejszamy moc palnika do połowy. Jaja myjemy i wbijamy pojedynczo – najpierw do szklanki lub na talerz, by jakieś zagubione zepsute jajo nie zniszczyło całego dania. Na tym etapie można rozdzielić żółtka od białek, szczególnie jeśli przygotowujemy większą jajecznicę „na miękko”. Mieszamy jajecznicę tak, by nie uszkodzić żółtek. Gdy białko się zetnie całkowicie, wyłączamy palnik i mieszamy także żółtka. Od razu nakładamy na talerze, bo jajecznica pozostawiona na rozgrzanej patelni zetnie się w całości. Jeśli używamy większej ilości jaj, mieszanie takie, by nie uszkodzić żółtek staje się trudne, można więc żółtka dorzucić po częściowym ścięciu białek. Podajemy ze świeżo zmielonym pieprzem.
